Zaloguj

Legendy i wierzenia


Parobek jako mara Ostróda

2013-06-03 | Wyświetleń: 1162

Kilka lat przed wojną stary gospodarz z powiatu ostródzkiego opowiadał tak: pewnej nocy leżałem właśnie w półśnie, gdy przyszła do mnie mara.

Leżałem wyprostowany na boku, a ona chciała mnie wnet siłą obrócić, lecz jej się to nie udało i zostawiła mnie w spokoju. Nagle usłyszałem w stajni jakieś tupanie i stękanie. Gdy nazajutrz tam poszedłem, zobaczyłem, że moja kobyła Liza jest zmęczona, zdyszana i cała mokra od potu. Jej grzywa była posplatana i potargana. To zrobić mogła tylko zmora! Potem był spokój aż do najbliższego nowiu, gdy któregoś poranka odnalazłem Lizę całkiem zmęczona i pokryta potem. Najbliższą noc spędziłem  w stajni na czuwaniu. Liza była bardzo niespokojna, wierzgała się, uderzała kopytami i parskała. Wziąłem bat i uderzałem na prawo i lewo wokół kobyły, tam gdzie dałem radę. Mary jednak nie widziałem. Męczarnie konia skończyły się jednak i poszedłem spać. Następnego dnia rano, idąc na pole spotkałem parobka sąsiadów. Poskarżył mi się, że czuje się jak chory, jakby miał pogruchotane wszystkie członki. Ale ja już wiedziałem! To ten jegomość był marą i tak męczył moją Lizę. Gdy mu powiedziałem o tym co zdarzyło się w nocy zaczął płakać.

W pierwotnych, starosłowiańskich wierzeniach marami zostawały dusze zmarłych kobiet, które dusiły lub wysysały z nich krew. Na Mazurach wierzono także, iż stawali się nimi ludzie, przy chrzcie których rodzice chrzestni mieli np. „złe” myśli. Nieszczęśnicy, naznaczeni piętnem bycia marami, nie mieli pojęcia, że dręczeni ludzie, konie bądź bydło. Lit.: Pohl 1943, s. 76.

OPRACOWAŁ: Ryszard Oswald Bandycki

 

Zbiór wybranych mazurskich podań ludowych z okolic: Nidzicy, Olsztynka, Ostródy i Szczytna.

Broch.pl - strony internetowe Olsztyn