Zaloguj

Legendy i wierzenia


O pewnym zakrystianie Jedwabno pow. szczycieński.

2013-06-03 | Wyświetleń: 1071

W Jedwabnie mieszkał niegdyś pewien zakrystian, który, gdy miał umrzeć jakiś mieszkaniec wsi, widział kościół jasno oświetlonym.

Tą umiejętność zakrystian pozyskał w wyniku sprzeniewierzenia się swojej funkcji. Pewnego razu, gdy bił w dzwony stanął przed nim niewielki człowieczek. Przybysz poprosił, aby za każdym razem kościelny oddawał mu część pieniędzy z kolekty oraz darowywał nieco wina mszalnego. W zamian zostanie obdarowany umiejętnością, jakiej nie posiadał jeszcze żaden człowiek. Zakrystian naradził się ze swoją żoną i przystał na propozycję człowieczka. Po roku od zawarcia umowy człowieczek nadal nie wypełniał swojego przyrzeczenia, czego nie omieszkał mu wypomnieć kościelny. Gdy nieznajomy poprosił o zwłokę, zakrystian pobił go tak, aż żal było patrzeć. Człowieczkowi – a był to kłobuk, w końcu udało się uciec. Szybko wspiął się wysoko po dzwonniczej linie. Z góry zakrzyknął, iż kościelny poniesie karę, za to, że był niecierpliwy. Teraz, każdego razu, gdy ktoś we wsi będzie miał umrzeć, na ołtarzu zapłonie świeca. Ale będzie mógł ją zobaczyć tylko zakrystian! Tak też się stało. Kościelny był tak zrozpaczony darowaną zdolnością, aż któregoś dnia powiesił się na linie od dzwonu. Dar widzenia zapowiedzi śmierci ów zakrystian otrzymał dlatego, iż nadużył zaufania związanego ze swoja funkcją w kościele. Inni ludzie mogli ten dar zdobyć, gdy przez dziurkę od klucza zajrzeli do izby, w której na marach leżał nieboszczyk.

W niemieckim zapisie tego podania ów człowieczek nazwany był „koboldem”, którego akurat tutaj można utożsamiać z diabłem. Konsekwencją zawarcia przez zakrystiana umowy z demonem stał się dar, jakiego faktycznie nie posiadał jeszcze żaden człowiek. Lit.: Pohl 1943, s.79. 

OPRACOWAŁ: Ryszard Oswald Bandycki

 

Zbiór wybranych mazurskich podań ludowych z okolic: Nidzicy, Olsztynka, Ostródy i Szczytna.

Broch.pl - strony internetowe Olsztyn